Po dojechaniu do centrum zaczęliśmy szukać miejsca w którym moglibyśmy usiąść i ogrzać się trochę przy ciepłej kawie. Niestety, najwyraźniej w centrum Wiednia knajpki 24h nie są zbyt popularne. Takim sposobem wracamy do metra i godzinę kiblujemy na ławkach. Następnie wychodzimy znowu na powierzchnie, minęła godzina 6 rano, więc pewni nadziei szukamy pierwszych otwartych lokali. Niestety, dalej nic. Wracamy do metra i na Schwedenplatz wsiadamy do pierwszego kursu w przypadkową stronę. I tym sposobem jeździliśmy jakąś godzinę, tam i z powrotem linią U1. Polecam to rozwiązanie - ciepło i moim zdaniem bezpieczniej niż na ławkach w metrze (wagony są monitorowane). Po godzinie siódmej w końcu otwarto McDonald's w okolicach Schwedenplatz, także z radością zamówiliśmy małe śniadanie i usiedliśmy w przyjemnym ciepełku. W takich momentach docenia się proste rzeczy jak kubek ciepłej kawy i kawałek dachu nad głową. Z ciekawostek - we Wiedniu w McDonald's prócz tradycyjnych kanapek śniadaniowych kupić można tzw. Wiener Frühstück (czyli takie śniadanie trochę europejskie - rogalik/bułeczka, dżemik, masełko, kawa) oraz jajecznicę! Z początku bardzo mnie kusiła, ale ostatecznie nie zaryzykowałem. Pomysł ciekawy, żałuję, że u nas nie idzie dostać czegoś takiego. Ostatecznie w McDonald's grzaliśmy się jakieś półtorej godziny, co dało nam dość czasu żeby odpocząć i naradzić się co robimy dalej. Wybór padł na Naschmarkt i tamtejszy targ!