Pierwszy pełny dzień pobytu w Kanadzie upłynął mi pod znakiem włóczenia się po Hamilton. Część pierwsza, poranna, skupiła się na spacerowaniu po Westdale Village (które notabene ma dość ciekawą historię), gdzie zjedliśmy sobie sympatyczny lunch w Subwayu. W Churchill Park trafiliśmy na jakieś zawody w Ultimate Frisbee - około 200 osób grający w jednym miejscu zrobiło niezłe wrażenie. W jednym momencie toczyło się przynajmniej z 6-7 meczów (zarówno drużyn żeńskich jak i męskich). Później swoje kroki skierowaliśmy ku kampusowi McMaster University. Fantastyczne miejsce, pełno studencików w charakterystycznych bluzach, całe miasteczko studenckie jakby wyjęte z amerykańskich filmów. Aż chciałoby się wrócić na studia :)
Całe Westdale jest jakby wyjęte z obrazka, piękne domki, całkiem inaczej wyglądające niż w Polsce. Mnóstwo zieleni, sympatyczne małe sklepiki no i oczywiście coś bardzo Kanadyjskiego (a przynajmniej Ontariowego) - wszędobylskie wiewiórki! Jest ich dosłownie jak szczurów, zresztą nazywane są Ontario Rats.
Po południu autobusem podjechaliśmy do centrum. Tutaj niestety sielanka widziana w Westdale trochę się kończy. Dość dużo zniszczonych budynków, żebracy i podejrzane typki. Ale to chyba wszędzie tak jest. Ogólne wrażenie jednak dobre - szerokie ulice pełne samochodów, wieżowce i kupa ludzi - już nie mogę doczekać się Toronto! :) Byliśmy na kawce w Homegrown, a później trzeba było coś zjeść. Koniecznie chciałem skosztować Taco Bell, gdyż do Polski jeszcze nie dotarło i pewnie nie dotrze prędko. Jak się okazuje - całe szczęście, że nie dotarło. Jedzenie tragiczne, doceńcie fastfoody takie jak McDonald's i KFC w Polsce. Tutaj fastfoody nawet tych samych marek smakują gorzej! Dorotka - nie jedz frytek w fastfoodach w Kanadzie! Pod żadnym pozorem!
Na koniec dnia przespacerowaliśmy się na znany szlak Bruce Trail, skąd rozpościerał się fantastyczny widok na całe Hamilton (a i Toronto można było zobaczyć). Przeszliśmy koło Mohawk College of Applied Arts and Technology i wróciliśmy do domu przechodząc przez pole golfowe Chedoke civic golf course.
Dzień pełen wrażeń, padłem jak długi koło 22 ;)